Reszta semestru upłynęła Clarze o dziwo dość spokojnie. Ze wszystkich egzaminów dostała dobre wyniki, choć tym razem to Laurel ją przebiła jeśli chodzi o oceny. Profesor Prescott zniknęła ze szkoły z nikim się nie żegnając, co sprawiło Clarze przykrość. Mimo wszystko polubiła tę nauczycielkę. Poza tym zawsze miała cichą nadzieję, że kiedyś nauczy ją tego zaklęcia animacyjnego, a teraz nawet nie wiedziała gdzie szukać wskazówek na ten temat.
Pokrótce, nie wiadomo kiedy, rok szkolny się zakończył. Wszyscy w pośpiechu się zapakowali, Dumbledore pożegnał ich w Wielkiej Sali, życząc im udanych wakacji i nagle Clara znalazła się z plecakiem na ramieniu, w mugolskich ubraniach, wychodząc z zamku i kierując się w kierunku powozu zaprzęgniętego w testrale. Uniosła głowę aby uważnie przyjrzeć się koniom. Kiedy jeden z nich parsknął, zadrżała lekko, poprawiła pasek i wskoczyła do środka, naglona krzykiem przyjaciół. O tym jeszcze przyjdzie jej pomyśleć.
Jechali tak przez chwilę, opowiadając sobie, co będą robili przez wakacje. Gdy przyszła kolej bliźniaków dziewczynki wymieniły ze sobą znaczące spojrzenia. Obaj chłopcy zauważyli to, więc przerwali wpół zdania, przyglądając im się podejrzliwie.
— Co jest? — zapytał Fred. W odpowiedzi Laurel tylko wzruszyła ramionami.
— Wy nam powiedzcie — odparła Clara, zakładając ręce na piersi. — Przez cały rok albo byliście w zupełnej zgodzie, albo się kłóciliście tak, że używaliście mnie i Lori jak sów. W dodatku ta akcja w Hogsmeade... O co z tym wszystkim chodzi?
Tym razem to bliźniacy wymienili znaczące spojrzenia. Widząc to, Laurel przewróciła oczami.
— Och, na litość boską, przecież chyba nie sądziliście, że nie zauważymy — mruknęła, a kiedy cisza zaczęła się przedłużać, dodała z lekkim wyrzutem w głosie: — Powiecie nam, czy nie? Jesteśmy przecież przyjaciółmi, powinniśmy mówić sobie o wszystkim.
— No tak, ale... — zaczął nietypowo niepewnie Fred, spoglądając na brata. Ten wzruszył ramionami.
—...to jest nadal w fazie pomysłu. I nie chcemy się na coś nastawiać pochopnie i... — westchnął smutno, co tym bardziej rozjuszyło dziewczynki.
— I? — zapytała Laurel, nieco ponaglającym tonem.
— I na przedwczesną ocenę innych — odparł Fred, unosząc na nią wzrok. Dziewczynka się wyraźnie zmieszała pod jego ciężkim, może nawet i oskarżającym, spojrzeniem, szukając jakiegoś wsparcia w przyjaciółce, ale ta tylko pokręciła głową w zrozumieniu.
— Cokolwiek to jest — zaczęła spokojnie Clara, przesuwając wzrokiem po przyjaciołach. — Na pewno nie sprawi, że będziemy was jakoś inaczej oceniać. Prawda, Lori? — dodała szybko, a przyjaciółka kiwnęła głową. Chłopcy ponownie spojrzeli na siebie, ciężko wzdychając. Po chwili takiej niezręcznej ciszy, George w końcu skinął głową.
— Chodzi o to... — zaczął Fred. — ...że... No wiecie... Oboje uwielbiamy psikusy i żarty...
— No i tak... Zastanawialiśmy się... To znaczy.. W tym roku podejmowaliśmy całkiem sporo poważnych decyzji, prawda? Wybór nowych przedmiotów chociażby...
— Czym nie wydawaliście się do końca przejęci, przynajmniej aż do końca roku — mruknęła pod nosem Laurel, ale natychmiast ugryzła się w język, widząc piorunujące spojrzenie Freda. — Przepraszam — zreflektowała się.
— W każdym razie, zainspirowało to nas do pomyślenia o naszej przyszłości — kontynuował George i pochylając się do przodu zaplótł ręce przed sobą. — I prawdę mówiąc... Stwierdziliśmy, że nie do końca widzimy się w czymś innym niż żarty.
— Także... Po wielu kłótniach i sprzeczkach, których byłyście świadkami... — zaczął Fred, ale nagle urwał, ponownie zerkając na brata. Ten się lekko uśmiechnął i wyciągnął rękę, aby ścisnąć nią jego ramię. Dopiero wtedy chłopak wziął głęboki wdech i wyrzucił: — Stwierdziliśmy, że chcemy otworzyć sklep. Podobny do Zonka, ale lepszy. Z żartami, magicznymi gadżetami...
— To cudownie! — wykrzyknęła Clara. Obaj chłopcy unieśli na nią zaskoczone spojrzenia. Widząc to dziewczynka, nieco się zmieszała, ale nadal uśmiechając się, dodała: — To naprawdę super, że macie pomysł na siebie!
Na te słowa bliźniacy uśmiechnęli się promiennie, wbijając pytający wzrok w Laurel, która milczała przez chwilę. Widząc spojrzenia przyjaciół, pochyliła się do przodu i odezwała się, zaskakująco spokojnym tonem głosu:
— Zgadzam się, że to fajny pomysł — zaczęła, a sądząc po jej minie Clara w lot pojęła, że przyjaciółka stara się być delikatna. Zmarszczyła brwi. Co jej się mogło w tym nie podobać? Niezrażona jednak spojrzeniami przyjaciół, Laurel kontynuowała: — Ale zdajcie sobie sprawę ile pracy w to trzeba włożyć, prawda? Ile nowych rzeczy wymyślić, żeby być lepszym od Zonka? To nie jest takie hop siup jakby się mogło wydawać. Potrzeba pieniędzy, jakichś nowych patentów...
Clara zamrugała kilkakrotnie. No tak, Laurel miała rację. Nie bardzo wiedziała, jak to jest w czarodziejskim świecie, ale zapewne nie różni się on od mugolskiego a dobrze pamiętała, jak to było kiedy jej tata z wujem tworzyli swoją firmę kilka lat temu i jak bardzo wszyscy byli przez jakiś czas tym zestresowani. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała?
Jednak ku zaskoczeniu ich obu bliźniacy uśmiechnęli się.
— O tym akurat zdążyliśmy pomyśleć, Lori — powiedział Fred z uśmiechem. — Nad patentami... Pracujemy. Zapytaj Lee i innych chłopaków z naszego dormitorium. Cud, że nikt nigdy Percy'ego nie wezwał do nas, biorąc pod uwagę te małe wybuchy u nas w pokoju...
Clara otworzyła szeroko oczy, mając jakieś nieprzyjemne wrażenie, że ten trotyl, który wysłała chłopakom na Boże Narodzenie naprawdę mógł znaleźć użycie. No, ale jeśli nikomu nic się nie stało...
— W takim razie, to super — powiedziała Laurel, wreszcie się uśmiechając. — Cieszę się, że macie jakiś pomysł. Tylko żeby wam się nie zmienił po drodze — dodała trochę kąśliwie, ale bez cienia jadu w głosie. I już, już mieli się wszyscy przytulić, kiedy nagle miedzy sobą usłyszeli głośny pisk.
Natychmiast odskoczyli do tyłu i spojrzeli w dół, skąd dobiegał dźwięk. Na środku powozu, skulony i wyraźnie obrażony, leżał...
— Wy chyba żartujecie! — wykrzyknęła zaskoczona Clara. — Przecież to niuchacz!
— Znowu? — jęknęła Laurel, podejrzliwie przypatrując się zwierzątku. Instynktownie zakryła jedną ręką pierścionek, który nosiła na palcu, ale stworzenie nie wydawało się nim być jakoś szczególnie zainteresowane.
Spojrzało na wszystkich dookoła, a potem podeszło do Clary, jakby ją rozpoznając. Zaczęło potrącać jej nogę noskiem. Dziewczynka natychmiast je podniosła, a kiedy stworzenie znalazło się w górze, zaczęło szybko gmerać w torbie na swoim brzuszku, żeby, ku zaskoczeniu wszystkich, nagle wyciągnąć zrolowany zwój pergaminu. Clara instynktownie wyciągnęła rękę, aby zabrać niuchaczowi papier, ale ono natychmiast zazdrośnie przycisnęło je sobie do piersi, spoglądając na dziewczynkę jakby z wyrzutem w swoich czarnych oczkach. Westchnęła i spojrzała pytająco na przyjaciół.
— Macie coś błyszczącego?
Bliźniacy i Laurel zaczęli szukać czegoś po kieszeniach aż w końcu George wyciągnął kawałek świecącej folii, który podał Clarze. A przynajmniej spróbował to zrobić, ponieważ zwierzątko widząc błyszczący się przedmiot szybko puściło rulon i nim ktokolwiek zdążył coś zrobić, pochwyciło folię, a następnie wypadło z powozu.
Wszyscy,w lekkim zdziwieniu patrzyli chwilę za nim.
Wszyscy,w lekkim zdziwieniu patrzyli chwilę za nim.
— To było... Dziwne — mruknął do siebie Fred. — Hej, myślicie, że teraz za każdym razem będziemy skazani na tego niuchacza? W sensie, czy teraz zawsze będziemy musieli mu coś dawać żeby wjechać lub wyjechać z Hogwartu?
— Nie wiem — westchnęła Clara, zwracając głowę z powrotem w kierunku przyjaciół. — Ale lepiej na przyszłość mieć coś w pogotowiu — mruknęła, bezwiednie dotykając swojego medalionu. Skupiła wzrok na pergaminie na swoich kolanach.
Od razu dostrzegła, dlaczego niuchacz zwrócił na niego uwagę. Był obwiązany połyskliwą, złota nitką, do której luźnego końca przytroczono błyszczącą blaszkę z jakimś grawerunkiem, jednak gdy Clara uniosła ją sobie do oczu, nie była w stanie dojrzeć co tam jest. Już, już miała rozwiązać nitkę, kiedy powstrzymała ją dłoń Laurel. Zaskoczona spojrzała na przyjaciółkę.
— Co jest? — zapytała. Laurel nerwowo oderwała od niej rękę, pocierając sobie nadgarstki.
— Czy nie możemy... No nie wiem... Zaczekać z tym? — zapytała niepewnie, a gdy zobaczyła pytające spojrzenia reszty, szybko dodała: — To znaczy... Nie przeszliśmy już wystarczająco wiele w tym roku? Gold... Prescott, dalej mamy Daviesa na głowie... Czy nie możemy wyjechać stąd myśląc, że czekają nas spokojne wakacje?
Clara odgarnęła włosy do tyłu. W sumie... Laurel chyba ma rację. Chyba wystarczająco przeszli w trakcie jednego roku? Na pewno więcej niż przeciętny uczeń Hogwartu! Czy naprawdę potrzebują więcej kłopotów i to jeszcze na koniec roku szkolnego? Ona sama czuła się wykończona, ale mimo wszystko ten tajemniczy pergamin... I to jeszcze przyniesiony przez niuchacza, nie sowę! Który normalny czarodziej by to zrobił? Ale z drugiej strony... Kto powiedział, że to musi być coś złego? Może centaury chciały im podziękować za... nie, oni nie mieli im za co dziękować, to Dumbledore się z nimi dogada... Więc kto...
— Zróbmy może głosowanie? — zaproponowała nieśmiało. — Kto jest za tym, żeby otworzyć ten pergamin pod koniec wakacji niech podniesie rękę.
Dłoń Laurel natychmiast wystrzeliła do góry. Bliźniacy tylko wzruszyli ramionami, nie reagując na błagające spojrzenie blondynki. Clara cicho westchnęła.
— No dobrze — mruknęła. — Otwieram.
Drżącymi z nerwów rękami chwyciła za sznurek oplatający pergamin. Ten rozwiązał się, a kartka rozwinęła się. Uniosła niepewny wzrok na przyjaciół, szukając w nich jakiegoś wsparcia. Na widok zachęcających, choć odrobinę przestraszonych spojrzeń bliźniaków spojrzała w dół. Jej oczom ukazał się napis.
— No dobrze — mruknęła. — Otwieram.
Drżącymi z nerwów rękami chwyciła za sznurek oplatający pergamin. Ten rozwiązał się, a kartka rozwinęła się. Uniosła niepewny wzrok na przyjaciół, szukając w nich jakiegoś wsparcia. Na widok zachęcających, choć odrobinę przestraszonych spojrzeń bliźniaków spojrzała w dół. Jej oczom ukazał się napis.
Trzymajcie się z dala od Lasu
Uniosła spojrzenie na resztę. Ku jej zaskoczeniu zauważyła, że wszyscy, włącznie z nią jakby odetchnęli z ulgą.
— To pewnie tylko centaury. Musiały nas albo widzieć tamtej nocy, albo Helios o nas pamiętał. Może nawet Dumbledore o nas wspominał? — zamyślił się Fred. Po chwili wyszczerzył zęby do reszty. — Dość już im chyba zaleźliśmy za skórę, co?
— Pewnie tak — przytaknęła Laurel, wsuwając się w głąb siedzenia i operacja się o jego tył, widocznie bardziej uspokojona.
— No to będzie problem. Chyba wszyscy wybraliśmy opiekę nad magicznymi stworzeniami w przyszłym roku, co? — zapytał George.
Wszyscy się roześmiali. Clara, delikatnie się uśmiechając zacisnęła dłoń na medalionie. W oddali zabrzmiał przeciągły gwizd pociągu.
Koniec Części Drugiej
Proszę państwa oficjalnie dotarliśmy wspólnie do końca "Lotu Kruka". Z ta serią miałam moje starcia, ale podejrzewam, że z każda będę miała. Yaki urok pisania. Za to mogę Wam powiedzieć, że jestem w pełni zadowolona jak ona mi wyszła. Wiadomo, coś zawsze mogę poprawić, ale tutaj czekam na zwrócenie mi uwagi na moje błędy przez ocenialnię i/lub starszą mnie :P
Teraz mogę z czystym sumieniem ocenić sobie na mocno 4+ ^^ A Wy? Co byście powiedzieli?
Z ogłoszeń parafialnych robię przerwę do końca wakacji (nie jestem czy "szkolnych" czy "studenckich", będę informować), żeby w spokoju móc zacząć część trzecią oraz spróbować znaleźć nową szablonarnie, ponieważ chciałabym również zmienić szablon. Mam nadzieję, ze zrozumiecie.
Widzimy się we wrześniu/październiku w "Ryku Lwa"! (nazwa może również ulec zmianie :P)
Ogólnie to myślę, że lepiej napisać 'spakowali" zamiast "zapakowali" ma początku, bo no brzmi for ał, jakby zapakowali siebie, a nie spakowali rzeczy.
OdpowiedzUsuńOgólnie to wow, podziwiam za zakończenie roku, ja to chyba nigdy tego nie zrobię xD Bliźniacy to chyba tylko do jednej rzeczy w życiu podchodzą poważnie i odpowiedzialnie, a i tak wszystko obraca się wokół żartu xD
Pozostaje czekać na koniec wakacji :D
May the Force be with ya xD
Dlaczego oni od razu podejrzewali, że ten świstek może zawierać coś mistycznego? Bo złota nić? Ale by było, gdyby jednak postanowili zostawić jego rozwinięcie na koniec wakacji, a potem w sierpniu: lista zakupów xD
OdpowiedzUsuńBardzo spokojne zakończenie. Teraz to już tylko czekać, więc do zobaczenia na jesień :)
Kurczę, naprawdę interesująco piszesz! Szkoda, że niestety nie jestem na bieżąco, by śledzić historię.Trochę dużo tych części, by je nadrobić. Niemniej jednak, życzę weny do dalszego pisania i pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń[sekretny-klub]
Ojejku, bardzo dziękuję za miły komentarz! Co do nadrabiania, części itp.: Zazwyczaj w pierwszych rozdziałach nowych ksiąg staram się wprowadzić w opowieść Czytelnika, który nie czytał poprzednich, tak, żeby mniej więcej wiedział, co się stało, także... Jakbyś chciała zacząć czytać od trzeciej księgi to nic nie stoi na przeszkodzie ^^ (ewentualnie sama bym tłumaczyła xd)
UsuńSonia