- Nie płacz, nie warto...
- Przecież, wiesz, że zrobiłaś wszystko dobrze...
- Poza tym Snape to stary, niewarty twojej uwagi nietoperz.
Clara cicho westchnęła, przytulając się do już i tak prawie zupełnie mokrej szaty Patricka. Ona, prefekt, Laurel i Weasleyowie siedzieli już chyba dziesiątą minutę, próbując uspokoić brunetkę po fatalnej lekcji eliksirów.
Gdy tylko bowiem zadzwonił dzwonek, Clara natychmiast wybiegła z sali z pełnymi łez oczami. Nie minęła jednak nawet zakrętu, kiedy wpadła na czekającego na nią i Laurel Patricka. Chłopak natychmiast zauważył, że coś jest nie tak, jednak z płaczącej dziewczynki nie udało mu się nic wyciągnąć. Objął ją więc tylko ramieniem i czekał na blondynkę w nadziei, że ona mu coś na ten temat powie. Po chwili dotarli do nich Weasleyowie i Burton.
- Co się jej stało? - zapytał Patrick, nadal głaszcząc Clarę po plecach.
- Snape - westchnęła po prostu Laurel, siadając po drugiej stronie przyjaciółki i poklepując ją pocieszająco po ramieniu.
- Tego akurat się domyślam, coś więcej? - nadal drążył temat Irlandczyk. Brunetka załkała jeszcze głośniej, przez co automatycznie przysunął ją bliżej siebie.
- No już, cicho, cicho...
- Podważył jej inteligencję - odparł George, siadając przed nimi, a jego brat zrobił to samo. - Zadał pytanie, odpowiedziała, ale wynalazł jakiś błąd i odjął Ravenclawowi punkty. Potem normalnie się na nią uwziął, cały czas komentował, że robi wszystko źle...
- Kiepska sprawa - odparł Patrick, ciężko wzdychając. - No już w porządku, nie ma czym się martwić, to tylko punkty, które zawsze można nadrobić...
- Tia, propo punktów... Fred i George właśnie stracili po dziesięć na głowę za to, że powiedzieli Snape'owi, co o nim myślą... - wtrąciła Laurel.
Twarz Patricka spoważniała.
- Nie powinniście byli - odezwał się surowo. - To go tylko sprowokuje do dalszego gnębienia. To jest właściwie ten typ człowieka, który uwielbia znęcać się nad innymi... Jakby mnie kto pytał, to stwierdziłbym, że w młodości na kimś się zawiódł i teraz się wyżywa na wszystkich wokół... Ale w sumie aż dziw, że tylko odjął wam punkty... Czy szlaban wam też dowalił?
- Dowalił, a jakże - odparł cierpko Fred. - Mamy pomóc Flichowi w czyszczeniu sreber w Izbie Pamięci BEZ użycia czarów, wyobrażacie to sobie?
- Co w tym takiego złego? - zapytała Clara, unosząc w końcu głowę. Otarła dłońmi zaczerwienione oczy i zerknęła na bliźniaków.
- Przecież wiesz, jaki jest Filch... Cały wieczór będzie nami pomiatał. Tylko bez użycia czarów! - warknął George, doskonale imitując głos woźnego. Nawet brunetka się uśmiechnęła.
- No, widzę, że ci lepiej - powiedział Patrick, wstając. - O ile pamiętam, obiecałem wam pokazanie biblioteki...
- Biblioteki?! Przecież dopiero skończyliśmy lekcje! - wykrzyknął zgorszony Fred.
- Jak nie chcecie, to nie idźcie... - odparła Laurel, pomagając Clarze wstać. - Tylko potem nie żałujcie!
- Czego? Przebywania wśród zakurzonych książek? Dziękuję bardzo, wolę powietrze i brak alergii... - odparł George, odwracając się wraz z Fredem w kierunku korytarza prowadzącego do wieży Gryffindoru.
- Szkoda, miałem zamiar użyć przejścia za obrazem - powiedział Patrick, nieco głośniej, aby bliźniacy na pewno go usłyszeli. Odniósł natychmiastowy skutek. Obaj Weasleyowie zatrzymali się, wymieniając spojrzenia.
- Dobra, może ten jeden raz... - powiedział Fred. - A obiecałem sobie, że dzień, w którym odwiedzę bibliotekę będzie dniem, w którym mugole dowiedzą się o czarodziejach...
Ruszyli więc całą piątką w kierunku Wielkich Schodów. Zatrzymali się dopiero przy obrazie przedstawiającym starego mężczyznę, prawie łysego, jeśli nie liczyć kępek siwych włosów wystających mu zza obu uszu oraz koziej bródki.
- To obraz profesora Bazyla Fronsaca, dawnego dyrektora szkoły - poinformował ich Patrick, a następnie zwrócił się do obrazu: - Pilność w nauce.
- Zdrowy umysł to ciekawski umysł. Wjedźcie przyjaciele - odparł profesor, usuwając się i odkrywając okrągłą dziurę w ścianie. Clarze, Laurel i bliźniakom niemal oczy wyszły z orbit ze zdumienia. Patrick tylko się uśmiechnął i przelazł przez przejście, a za nim niepewnie podążyła pozostała czwórka.
Przeszli się krótkim korytarzem, a gdy wyszli, znaleźli się tuż obok biblioteki.
- Ale SUPER! - zapiszczała Laurel, klaszcząc w ręce z uciechy.
- Jest więcej takich portretów w Hogwarcie? - zapytali z ciekawością bliźniacy. Patrick uśmiechnął się.
- Z tego co wiem, nie licząc Grubej Damy, jest ich około jedenastu. Tylko niestety nie wszyscy sportretowani są tak mili jak profesor Fronsac. Choć czasem potrafi ich się nakłonić do zdradzenia hasła, to nie próbowałbym z tym w lochach, ta czarownica podaje hasło tylko Ślizgonom... Żeby nawet portrety miały swoich faworytów, no ja nie mogę... No i naprawdę trzeba się nagłowić nad hasłem Percivala Pratta...
- To nauczyciele pewnie tez mają portrety "tylko dla siebie", prawda? - zapytała z westchnięciem Laurel, idąc za prefektem korytarzem. Chłopak uśmiechnął się.
- Jest taki jeden, chyba nawet w bibliotece, o ile się nie mylę... - rzekł. - Teraz pewnie śpi! - wykrzyknął, widząc jak bliźniaki poderwali się do biegu, - I błagam was nie biegajcie, bo zetkniemy się z Filchem, a sam bym tego nie chciał...
- Za późno... - mruknęła blondynka. - Pani Norris chyba już po niego leci...
- Do biblioteki, migiem, może nas nie wskaże! - zakomenderował Fred i wszyscy rzucili się w tamtym kierunku.
Gdy tylko Clara zobaczyła bibliotekę Hogwartu, aż otworzyła usta ze zdumienia. Była to ogromna sala z wieloma rzędami woluminów poustawianych równo na półkach. Takiego ogromu książek nie widziała nawet w Esach i Floresach. Po prawej stronie wejścia stało biurko zawalone wszelkimi rodzajami dzieł, w głębi zaś stoliki i krzesła tworzyły przytulną czytelnię.
Patrick wchodząc, pozdrowił jakąś czarownicę o surowym wyrazie twarzy i czarnym kapeluszu zupełnie zasłaniającym spięte włosy. Czwórka pierwszoklasistów domyśliła się, że musiała to być bibliotekarka - pani Pince.
- Hej! Patrick! - Usłyszeli znajomy głos.
Wszyscy obrócili się w tamtym kierunku. Przy jednym ze stolików machała w ich kierunku owa dziewczyna z kręconymi włosami i niebieskimi oczami, którą widzieli na śniadaniu. Irlandczyk uśmiechnął się promiennie, choć Clarze wydawało się, że lekko zaróżowiały mu policzki.
- Cześć, Fiona - odparł cicho, podchodząc w jej kierunku. Dziewczyna zmrużyła oczy.
- Co się stało twojej siostrze? - zapytała. Wszyscy unieśli brwi.
- Mojej... co?! - wyraził uprzejmie swoje zdumienie Patrick. Fiona uniosła sceptycznie brew.
- Daj spokój, Patty, nie udawaj... Ukrywałeś jej istnienie przez pięć lat, wmawiając mi, że jesteś jedynakiem, a teraz co? Przecież to praktycznie twoja kopia, tylko bez okularów!
Patrick i Clara wymienili zdumione spojrzenia. Dopiero w tym momencie piętnastolatek zauważył, że nadal lekko obejmuje ją ramieniem. Zaśmiał się cicho.
- Jesteś w błędzie, Fiono - odparł, gdy pierwszy szok już mu minął. - Clara nie jest moją siostrą. Poza tym myślisz, że bym cię kiedykolwiek w czymś oszukał?
- No dobra, może i masz rację - zgodziła się Fiona, przygryzając lekko wargę. - To nie zmienia jednak faktu, że coś się jej stało. O co chodzi? - zapytała, zwracając się już bezpośrednio do brunetki.
Dziewczynka szybko streściła wydarzenia sprzed dwóch godzin. Fiona pokiwała współczująco głową i poklepała ja po ramieniu.
- Snape'm się nie przejmuj. To naprawdę kawał smoczego...
- FIONA! - przerwał jej ostro Patrick.
- No co? Mówię jak jest, to że jestem prefektem, nie pozbawia mnie tego przywileju - odparła, wyzywająco wysuwając się do przodu. Irlandczyk już otwierał usta, aby coś jej odpowiedzieć, kiedy nagle usłyszeli zasapany głos tuż przy wejściu biblioteki:
- Gdzie oni są?!
Cała siedząca przy stoliku szóstka uczniów obróciła się w tamtą stronę. Argus Filch stał w drzwiach ostro sapiąc i łypiąc na wszystkich spode łba. Ciemne, tłuste włosy opadły mu na twarz, nadając mu wygląd wściekłego konia z nieogarniętą grzywą.
- Panie Filch! - wykrzyknęła bibliotekarka. - To jest biblioteka, należy zachować ciszę!
- Jak ja mogę zachować ciszę, kiedy panoszy mi się tu jakiś kolaborant biegający bezprawnie po korytarzu! Przecież pani dobrze wie, że nicpoń powinien zostać ukarany!
- Argusie, doprawdy! Żaden kolaborant nie przeszedłby tuż obok mnie! - odparła rozeźlona czarownica, ale woźny ją zignorował.
- Idź, kotku, pokaż mi, kto to był - zwrócił się do Pani Norris. Kocica dumnie naprężyła bury ogon i zaczęła kierować się prosto w stronę zamarłej szóstki uczniów. Już miała zacząć na nich miauczeć, gdy...
- Nie no, doprawdy, tego już za wiele! Psiiik! - krzyknęła pani Pince, machając ręką na Panią Norris. Ta tylko spojrzała na nią, jakby chciała jej powiedzieć "idź ode mnie, głupia kobieto" i nadal szła w kierunku stolika. Ale tego było już dla bibliotekarki za wiele. Podniosła kocicę i z wyciągniętymi ramionami (ponieważ oczywiście Pani Norris nie poddała się bez walki i próbowała ją podrapać) przeszła do Filcha, oddając mu zwierzę.
- ŻADEN kot nie będzie mi chodził po MOJEJ bibliotece! - syknęła. - A teraz proszę stąd odejść!
I poszła, zostawiając w drzwiach kompletnie skołowanego Filcha. Woźny łypnął jeszcze złowrogo na bliźniaków i odszedł.
- I pomyśleć, że mamy z nim szlaban za jakąś... godzinę - westchnął Fred, opierając się o zagłówek.
- Będzie dobrze, może was nie zabije - odparła Laurel, uśmiechając się przekornie do bliźniaków. - Ewentualnie was jakoś stamtąd wyciągniemy...
- Ty, ty, czekaj! Czy w pociągu nie mówiłaś przypadkiem, że pragniesz unikać kłopotów, bo twoi rodzice pracuję w Departamencie Przestrzegania Prawa? - zapytał George, spoglądając na nią leniwie. Dziewczynka się zaśmiała.
- Tak, ale dodałam, że w sumie mogę trochę ponaginać zasady...
- Wiesz co, Lauruś? - zapytał Fred, opierając głowę na łokciach. - Coś czuję, że będziesz miała wiele pola do popisu, jeśli chodzi o wyciąganie nas z kłopotów.
- Ej! A co ze mną?! - zaoponowała Clara.
- Ty się będziesz trzymać z dala od kłopotów, dopóki jestem twoim "bratem" - odparł Patrick.
- Daj się dziewczynie wyszaleć!- odparła Fiona, obejmując dziewczynkę ramieniem. - Jak kiedykolwiek będziesz miała z nim problem, to przyjdź do mnie - dodała konspiracyjnym szeptem.
- Ej! Czy to tak źle, że...-próbował oponować brunet, ale przerwała mu Laurel. A właściwie nie przerwała mu słownie. Po prostu niemal zsunęła się z krzesła.
- Zasnęła...- pokręcił z niedowierzaniem głową George. - Jak ja bym tak teraz chciał zrobić to samo....
- Nie narzekaj - odparł mu Patrick, biorąc blondynkę na ręce. - Za jakieś... Trzy godziny... Może trochę więcej się położycie. Ja z Fioną mamy obchód...
- Romantycznie... - mruknęła sennie Clara. Obaj prefekci spojrzeli na nią zdumieni, ale ona albo nie zobaczyła ich wzroku, albo udawało, że go nie widzi. - Branoc, chłopaki.
- Branoc, Clara.
***
Hejka!
Dobra tu moooże coś się dzieje, ale w sumie nadal jest jakoś... Strasznie spokojnie... Echo, no cóż... I tylko mi te portrety kojarzą mi się z jakimiś questami w grach? :P Bo w sumie z tymi przejściami opieram się na jednej z potterowych gier... Hm... No cóż...
Mam jedno ogłoszenie parafialne mianowicie - następny rozdział będzie w NIEDZIELĘ. przyszłą dla gwoli ścisłości, ale niedzielę. Niby mam dostęp do kompa, ale boję się jak by wyglądała czcionka bo lapek mamy nie lubi ze mną współpracować, czego już miałam próbkę na blogu o SW...
Dedyk dla E.M.S, której w ten sposób chce podziękować za nominację do LBA ^^
Sonia
Czytam i czytam. Pani Norris! Moja kochana kocica! 🐈 Pierwsza?! Tak. Ten początkek mega. "Poza tym Snape to stary, niewarty twojej uwagi nietoperz." Ale fajnie. Nie lubię pisać tzw. Początków. Ale tobie dobrze to idzie. E masz super profilowe! Ta przyjaciółka robiła? Jak tak, to powiedz że ma talent. Ja na wakacjach! Ja lece
OdpowiedzUsuńOlga.
"Zdrowy umysł, to ciekawski umysł. Wjedźcie przyjaciele" - mają jakieś ruchome schody w tym Hogwarcie, czy jak? XD
OdpowiedzUsuńMam laptop, a piszę z telefonu. Jasne, typowa ja xDD
W sumie nie mam jak się przyczepić do rozdziału, jest fajny i poprawny :D
Bieda Clar :( Ciekawe czemu Snape się tak na niej wyżywa :/ Przecież on tak tylko na Gryfonach i nieudacznikach się znęcał 😒
Ale dobrze, że Patrick był i ją pocieszył. Ja też bym chyba w takiej sytuacji się poryczała, nie znoszę, kiedy ktoś traktuje mnie niesprawiedliwe.
Niech Moc będzie z Tobą!
Ruchome schody w sensie, że jak w galeriach czy na dworcach, bo że poruszające się mająto jasne xD
UsuńOdpowiesz tego koma? XDD Nie, no jestem. Jakoś nie mam czasu na komentowanie i tak dalej ale JESTEM.
OdpowiedzUsuńNMBZT!
Kom na szybko :*
W sensie odkopiesz* durna korekta
Usuń
OdpowiedzUsuń- Co się jej stało? - zapytał Patrick, nadal głaszcząc Calrę (Clarę) po plecach.
- Tia, propo punktów... Fred i George właśnie stracili po dziesięć na głowę za to, że powiedzieli Snape'owi(,) co o nim myślą... - wtrąciła Laurel.
- Jak nie chcecie(,) to nie idźcie... - odparła Laurel, pomagając Clarze wstać. - Tylko potem nie żałujcie!
- Zdrowy umysł, (bez przecinka) to ciekawski umysł. Wjedźcie przyjaciele - odparł profesor, usuwając się i odkrywając okrągłą dziurę w ścianie.
Choć czasem potrafi ich się nakłonić do zdradzenia hasła(,) to nie próbowałbym z tym w lochach, ta czarownica podaje hasło tylko Ślizgonom...
Była to ogromna sala, (bez przecinka) z wieloma rzędami woluminów, (bez przecinka) poustawianych równo na półkach.
Patrick wchodząc, pozdrowił jakąś czarownicę o surowym wyrazie twarzy i czarnym kapeluszu, (bez przecinka) zupełnie zasłaniającym spięte włosy
- Hej! Patrick! – (U)słyszeli znajomy głos.
- Snapem (Snape’em ) się nie przejmuj.
- Jak ja mogę zachować ciszę, kiedy panoszy mi się tu jakiś kolaborant, (bez przecinka) biegający bezprawnie po korytarzu!
Ta tylko spojrzała na nią, jakby chciała jej powiedzieć "idź ode mnie(,) głupia kobieto" i nadal szła w kierunku stolika.
Dziękuję za dedykacje Aż mi wstyd, że dopiero teraz czytam rozdział, ale naprawdę nie mogłam wcześniej. Jak znalazłam czas na cokolwiek, to straciłam neta i nie mogłam czytać. Jedyny plus komputerowej abstynencji jest taki, że mam już prawie napisane dwa rozdziały i plan ramowy na kilka kolejnych. Rozdział bardzo mi się podoba. Lekki, zabawny. Bliźniacy są świetnie wykreowani, a Patrick w roli starszego brata jest the Best! Odchodzisz od fabuły HP i nie wydaje się już, że przepisujesz fragmenty z książki, a to baaaardzo dobrze!
Generalnie nawet nie mam zbyt wiele do powiedzenia - podoba mi się ten twój Hogwart, ot co. Nadal czekam na akcję!
OdpowiedzUsuń1. Akapit 5, wyrzuć to ‚bowiem’!
OdpowiedzUsuń2. Mmm czy eliksiów Gryffindor nie powinien mieć z Slytherinem..?
3. Fred i George powiedzieli Snapowi co o nim myślą a on odjął tylko po 10 punktów? Łaskawy
4. Jeśli jesteś zainteresowana, mam grę HP na X-boxa a tam są wszystkie przejścia w Hogwarcie i sposoby jak je odkryć, zapraszam
5. Laurel coś mówi a jakieś 6 zdań potem zasypia?
6. Clara też nagle zasypia? W bibliotece?