Przez następny miesiąc w szkole było... Bardzo spokojnie. Większość uczniów już się cieszyła na zbliżającą się wielkimi krokami przerwę wielkanocną. Jednak nie wszyscy. Patrick i Fiona, a także reszta piąto- i siódmoklasistów modliło się, aby jeszcze był luty.
W czerwcu bowiem miały odbyć się SUMy (Standardowe Umiejętności Magiczne) oraz Owutemy (Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne). Także w, i tak cichym, pokoju wspólnym Ravenclawu robiło się jeszcze ciszej, aby nie przeszkadzać uczącym się. Każdemu Krukonowi zależało, aby koledzy zdali z przynajmniej trzema "W", dlatego młodsi starali się pomagać starszym jak mogli. Chyba największym szokiem dla wszystkich piątoklasistów był dzień, w którym Derrick przyszedł do Patricka z prośbą, aby Irlandczyk przepytał go z zaklęć. Jeszcze większym zaskoczeniem był fakt iż chłopak zgodził się na to i cierpliwie poprawiał blondyna przy każdym możliwym niedociągnięciu.
- Co. To. Było?! - powiedziała zaskoczona Fiona, gdy brunet wrócił do stolika, który zajmował wraz z nią, Clarą i Laurel. Wszystkie trzy miały wymalowany taki szok na twarzach, że Patrick nie zdołał powstrzymać cichego śmiechu.
- Koleżeńska pomoc. I zanim zapytasz "od kiedy" to pozwól mi zauważyć, że nie dalej jak dwa tygodnie temu mi mówiłaś, abym dobrem zwalczał zło. Także to robię, stosuję się do twoich rad.
Dziewczyna uniosła sceptycznie brew.
- Żebyś ty się mnie tak słuchał za każdym razem... - mruknęła cicho.
Clara i Laurel spojrzały po sobie. Znając tę dwójkę zapewne znów się o coś pokłócą, a to było ostatnie, czego one by chciały. Szczególnie, że teraz pisały chyba jedną z najdłuższych prac na historię magii, gdzie już nawet notatki Clary nie starczały. Dziewczynka zazwyczaj była dobrodziejką swojej klasy, łaskawie pożyczając im swoje zapiski. Brunetka, chyba jako jedna z nielicznych , potrafiła się oprzeć sennej atmosferze panującej w klasie historycznej, także jej notatki były o wiele dokładniejsze od reszty jej kolegów.
Poza tym dziewczynki nie stresowały się tylko tym wypracowaniem. One również w czerwcu miały swoje egzaminy, choć nie tak ważne jak SUMy czy Owutemy. Nie zasądzały przecież o ich przyszłej edukacji czy też pracy. Po prostu sprawdzały wiedzę z całego roku, ale przecież takie są najgorsze. Nigdy przecież nie wiadomo co się może trafić, bo pomimo prób, Clarze nie udało się znaleźć jakichkolwiek wzmianek na temat magicznej podstawy programowej na jej rok.
Westchnęła, opierając głowę na dłoni, jednym uchem słuchając luźnej sprzeczki Patricka i Fiony. Spojrzała na Laurel.
- Idziemy? - szepnęła tak, aby prefekci jej nie usłyszeli. Blondynka wzruszyła ramionami.
- Ja bym została. Poza tym niedługo dwudziesta pierwsza, korytarze będą patrolowane, a Mapa jest w tym tygodniu w posiadaniu bliźniaków. Mała szansa, że bez niej nie natrafimy na Filcha albo, o zgrozo, na Snape'a.
Clara przewróciła oczami.
- Daj spokój, nie potrzebuję w tym momencie Mapy, aby się skryć w którymś przejść. No, chyba, że Filch tam akurat będzie, to już wtedy inna sprawa...
- Jeśli ty chcesz iść, to idź. Ja zostaję - rzuciła spokojnie Laurel, wzruszając ramionami. - Tylko nie mam pojęcia gdzie warto iść. W bibliotece jest przecież jeszcze gęściej niż tutaj i trzy razy bardziej restrykcyjnie...
- Coś wymyślę, nie martw się - odparła wesoło, wstając i idąc w stronę drzwi, najciszej jak potrafiła.
Gdy zeszła już z Wieży Ravenclawu i stanęła na Wielkich Schodach nie miała pojęcia co chce zrobić. Czy podejść pod portret Grubej Damy i poprosić jakiegoś Gryfona aby zawołał Freda i George'a? O nie, na pewno nie... Zejść pod obraz martwej natury i stanąć obok beczek w oczekiwaniu na jakiegoś Puchona, żeby przysłał do niej Cedrika? Nie, to jeszcze gorszy pomysł...
Westchnęła. Spokojnie usiadła na schodkach, opierając głowę na rękach. Laurel miała rację, o tej porze w Hogwarcie nic się nie dzieje. Nawet bliźniacy chyba odpoczywają, choć to raczej graniczyło z cudem. Pocieszała się myślą, że jeśli są oni gdzieś na terenie szkoły i mają Mapę to pewnie podejdą do niej aby pogadać...
- Co ty tu robisz o tak późnej godzinie? - usłyszała czyjś męski głos. Przestraszona uniosła głowę, myśląc, że to Snape lub Filch. Odetchnęła jednak z ulgą zauważając, że był to tylko Percy, starszy brat Freda i George'a.
- W pokoju wspólnym cisza jest nie do wytrzymania - odparła spokojnie, przesuwając się kawałek, na wypadek, gdyby Gryfon chciał usiąść obok niej. Chłopak westchnął, bez zrozumienia.
- W pokoju wspólnym Gryffindoru na odwrót. Hałas taki, że nie idzie się uczyć. Poza tym moi bracia jeszcze gdzieś zniknęli, więc pewnie się wplączą w jakieś kłopoty i mama znowu się będzie denerwowała...
Clara spojrzała na niego z ciekawością. Wydawało jej się to trochę dziwne, aby Percy Weasley zaczął nagle się wyżalać. Szczególnie jej. Bliźniacy zawsze przedstawiali go jako nadętego, nadopiekuńczego brata, który bardzo mocno trzyma się reguł. Jednak teraz, jak jedenastolatka na niego patrzyła, widziała tylko nieco sfrustrowanego trzynastolatka.
- No cóż, możemy się zamienić - odparła, opierając się o ścianę. - Z chęcią posiedziałabym trochę w hałasie. Lubię mój dom, ale ta cisza przed egzaminami mnie przerasta. Ja rozumiem, trzeba się uczyć, ale bez przesady. Jak to mówią Fred i George, egzaminy nie zając, nie uciekną. Poza tym... Życie ma się tylko jedno...
Percy zaśmiał się. Miał nieco dziwny śmiech. Ochrypnięty, niepewny, jakby nie wiedział jak powinno się to robić. Właściwie Clara po raz pierwszy usłyszała jego śmiech. Przez "propagandę" bliźniaków w ogóle wątpiła czy chłopak miał jakiekolwiek poczucie humoru. Poprawił okulary i zapytał:
- Kto cię tego nauczył? Brzmi jak coś, co twój kolega mógłby powiedzieć. Ten Puchon z drugiej klasy.
- Cedrik? - natychmiast podchwyciła Krukonka. - Tak, to jego motto. Tylko że podałam tylko jedną jego część.
- A jaka jest druga? - zapytał, siadając na schodku obok niej.
- Życie ma się jedno. Tylko od nas zależy jak je spędzimy i czy na koniec będziemy z niego zadowoleni - odparła dziewczynka, przegarniając włosy do tyłu.
- Brzmi mądrze - przyznał chłopak. - Ale zależy też od osób wokół ciebie i czy wspierają cię w tym co robisz. Sami "my" nie starczymy.
OK, teraz zaczyna być naprawdę dziwnie, pomyślała. Jeśli to co mówili o nim bliźniacy, było prawdą, Percy nie był osobą, która filozofuje. I na pewno nie zwierzałby się praktycznie obcej dziewczynie. W dodatku dwa lata młodszej. Mimo wszystko, jeśli już mu się zebrało na żale, to raczej powinna go wysłuchać.
- Masz rację - przyznała. - Ale na pewno ty masz wokół siebie takie osoby, prawda?
Trzynastolatek zamarł, wpatrując się dziwnie w Clarę. Dziewczynka wytrzymała jego spojrzenie, opierając się o ścianę. Po minucie Percy opuścił wzrok, znajdując jakiś bardzo interesujący szczegół na swoich dłoniach.
- Niekoniecznie - przyznał w końcu. - Dla większości jestem po prostu... zbyt ambitny. W sumie nawet nie wiem czemu Tiara przydzieliła mnie do Gryffindoru. Nie mam chyba żadnej cechy Gryfona. Naprawdę, wydaje mi się, że bardziej pasowałbym do twojego domu, Claro. Lub nawet bardziej... Nie mów Fredowi i George'owi, ze o tym mówiłem... Ale sądzę, że nawet Slytherin byłby dla mnie lepszy...
Tym razem jedenastolatka długo namyśliła się nad odpowiedzią. Po prawdzie niezbyt wiedziała co odpowiedzieć. Nie chciała tego mówić na głos... Ale Percy w pewnym sensie miał rację. Pomimo szkolnego stereotypu do Slytherinu były przyjmowane osoby nie tylko z zapędami do czarnej magii, ale również ambitne, sprytne. A starszy Weasley na pewno taki był... Ale to an pewno nie byłą odpowiedź jakiej chłopak oczekiwał... W końcu powiedziała:
- Tiara na pewno miała powód, aby umieścić cię w Gryffindorze. Może zobaczyła w tobie coś, czego ty sam jeszcze nie widzisz i odkryjesz to potem. Poza tym ambicja to nie zawsze dobra rzecz. Wielu ludzi zatraca się w niej, na skutek czego zrywają kontakt z najbliższymi aż w końcu zostają sami... A niewielu ma tyle współczucia aby potem wybaczyć...
Zapadła cisza. Oboje spokojnie trawili to, co przed chwilą zostało powiedziane. Clara intensywnie myślała o tym jak bardzo różni się Percy od opowiadań Freda i George'a. Nie wiedziała, czemu bliźniacy oceniali go w taki sposób. Z rozmowy z trzynastolatkiem wynikało, że chłopak czuje się... niedoceniony? Może chce coś udowodnić? Ale komu? Rodzinie? Tej nielicznej grupce znajomych? Czy samemu sobie? Nie wiedziała... Ale z drugiej strony czy tak bardzo chciała to wiedzieć? Już sama nie byłą tego pewna...
Percy już zaczął otwierać usta, aby coś powiedzieć, ale wtedy usłyszeli dobrze znane im głosy.
- Arie! Tu jesteś! Wszędzie cię szukaliśmy!
Clara spojrzała w tył. Nad nimi stali oczywiście bliźniacy, obaj jak zwykle z uśmiechami na ustach. Automatycznie również się uśmiechnęła.
- No to w takim razie długo mnie szukaliście - odparła, wstając. - Ale spoko, nie nudziłam się.
Dopiero wtedy chłopcy dostrzegli swojego starszego brata. Spojrzeli na niego, jakby zobaczyli go po raz pierwszy w życiu.
- Percy! Co ty tu robisz o tak późnej porze! - wykrzyknął Fred z udawanym zgorszeniem. - Lepiej idź do pokoju, bo przez ciebie jakiś nauczyciel czy prefekt odbierze nam punkty!
Trzynastolatek spojrzał na nich spode łba.
- Tak się składa, że osoby które tracą najwięcej punktów w tym domu stoją przede mną - odparł sucho, wstając. - Więc jeśli już ktoś miałby wracać do pokoju wspólnego aby się przed tym ustrzec, to wy dwoje.
- Spokojna twoja głowa. Zaraz wrócimy - odparł George, salutując. Chłopak tylko wywrócił oczami, kierując się w górę schodów. Kiedy już był prawie na szczycie odwrócił się w ich kierunku.
- Dobranoc, Claro - powiedział. Jedenastolatka uśmiechnęła się.
- Dobranoc, Percy - odparła. Trzynastolatek odwrócił się i spokojnym krokiem wszedł na górę.
Gdy tylko zniknął im z pola widzenia, Fred natychmiast zapytał:
- Clar? Od kiedy ty się w ogóle zadajesz z Percy'm?
- Zgaduję, że od dziś - odparła, nadal lekko zamyślona.
Co się stało z tym chłopakiem? Dlaczego w ogóle włóczył się po korytarzach o tej porze? Oczywiście, mógł jej powiedzieć prawdę, ale coś jej w tym nie grało. Gdyby przeszkadzał mu hałas, poszedłby po prostu do dormitorium. Więc czemu wyszedł? Czy coś się stało?
Tak się zamyśliła, że dopiero po chwili dotarło do niej, iż Fred pstryka jej palcami przed oczami, aby zdobyć jej uwagę.
- Halo, Hogwart do Arie! Jest tam kto? - zapytał George ze śmiechem. Zamrugała parokrotnie, wpatrując się w nich nieprzytomnym wzrokiem. - Fred, wydaje mi się, że rozmowa z naszym kochanym bratem pozostawiła głębokie rany na umyśle Arie... Chyba już na zawsze taka zostanie...
- Dobry Merlinie, co ten Percy z nią zrobił... Clar, wróć do nas! - odparł Fred, delikatnie potrząsając dziewczynką. - Nie umieraj, to był tylko nasz brat i jego ego!
- Au, au, AU! No dobra no, żyję - jęknęła, wyrywając się Fredowi. - O co chodzi?
- Zacznijmy od tego, ze przypadkowo wpadliśmy dziś na naszą ukochaną ślizgońską przyjaciółkę, pannę Ayers - zaczął spokojnie George, opierając się o ścianę. - I delikatnie mówiąc... Przyłapała nas na robieniu czegoś... niezgodnego z regulaminem.
- Mapy obok nie mieliście? - ofuknęła ich dziewczynka, zakładając ręce na piersi. Ech, ci chłopcy...
- Nie da się patrzeć na nią jednocześnie podpalając... Dobra nieważne... W każdym razie nie zobaczyliśmy jej, a na Mapę spojrzeliśmy dopiero po fakcie, z przerażeniem odnajdując cię obok Percy'ego, toteż ruszyliśmy ci na ratunek - dorzucił Fred. Brunetka wywróciła oczami.
- Ach, moi rycerze - mruknęła sarkastycznie. - Ale dobra, nie zauważyliście Ayers i...
- I koleżanka była w zaskakująco dobrym humorze. Postawiła nam ultimatum. Przez całą noc mamy siedzieć w bibliotece i to tak, aby nikt nas nie przyłapał.
- A potrzebujecie mnie, bo...? - zapytała, zakładając ręce na piersi.
Nie podobał jej się ten pomysł. Szczególnie po rozmowie z Percy'm. Chłopak widocznie martwił się zachowaniem bliźniaków. Poza tym co jeśli ich przyłapią? Z nią to jeszcze pół biedy, miała czyste konto, ale Fred i George? Z drugiej strony mieli Mapę, ale ktoś będzie musiał na nią patrzeć chyba cały czas, aby mieć pewność, że są bezpieczni...
- Cóż, może nie tyle my potrzebujemy ciebie, co ty potrzebujesz biblioteki - odparł ze spokojem George. - Wybierasz się tam od przygody w Zakazanym Lesie i jakoś dotrzeć tam nie możesz.
Clara zamarła. Tu mieli rację. Od miesiąca mówiła wszystkim dookoła, że na przerwie idzie do biblioteki... I zawsze znajdywała sobie jakąś wymówkę aby do niej nie dotrzeć. A nawet gdy sporadycznie już stała przed wejściem gwałtownie zawracała, ku zdumieniu pani Pince.
Wiedziała, że to głupie, ale nie potrafiła inaczej. Strasznie głupio by się czuła, podchodząc do bibliotekarki i pytając się o książkę o jakichś dziwnych, niewidzialnych zwierzętach. Nie wątpiła, że pani Pince znalazłaby jej potrzebną książkę, ale mimo wszytko czułaby się dziwnie. Poza tym czarownica nie była głupia. Jeszcze nie daj Boże by się domyśliła, że Krukonka była nielegalnie w Zakazanym Lesie. A tego Clara bardzo nie chciała.
Poza tym nie mogła wyzbyć się przekonania, że to co zobaczyła nie jest dobrym zwierzęciem. Bo jaki koń, nieważne jak wychudzony, czuje się urażony po nie zobaczeniu go? Czy takie zwierzę nie powinno być do tego przyzwyczajone? A może chodziło o coś innego? Ale o co? Nie była pewna czy chce się dowiedzieć... Ale kiedyś będzie musiała! Wiec dlaczego nie dziś?
- No... Dobrze, zgoda - odparła. - Pójść po Laurel?
- Nie. Jeszcze Patrick i Fiona się czegoś domyślą i będziemy mieli przerąbane - odparł Fred kręcąc głową.
- A Percy? Obiecaliście mu, że zaraz wrócicie do pokoju wspólnego - zapytała, zdmuchując z twarzy jakiś niesforny kosmyk. Chłopak tylko machnął ręką.
- Nim się nie przejmuj. Pewnie już o tym zapomniał.
Jednak dziewczynka niezbyt była co do tego przekonana. Może i by uwierzyła, gdyby nie rozmowa sprzed pięciu minut. Percy nie sprawiał wrażenia jakby miał o tym zapomnieć. Widać było, że zależy mu na tym aby jego dom wygrał i pewnie dlatego martwił się bliźniakami. Przed oczami stanął jej obraz trzynastolatka, siedzącego samotnie na fotelu przy kominku w pokoju wspólnym Gryffindoru, z niepokojem oczekującego na swoich braci. Pewnie by jeszcze z spoglądał na zegar czy coś w tym rodzaju... Co sobie pomyśli, gdy chłopcy nie wrócą? Czy będzie czekał całą noc?
Szybko pokręciła głową, odrzucając od siebie tę dziwną wizję. Nie, na pewno poszedł się położyć jak porządny człowiek.
- OK, niech wam będzie - poddała się w końcu. - Ale Mapę miejcie cały czas w pogotowiu. Jeśli macie wygrać to naprawdę lepiej nie dajmy się przyłapać. Szczególnie jeśli chodzi o waszą dwójkę.
- Ay, ay, pani kapitan - odparł George, salutując. Clara uśmiechnęła się nieznacznie i podążyła za bliźniakami pod obraz profesora Fronsaca.
- Pilność w nauce - powiedział Fred.
Dyrektor pokiwał głową i odsunął swoje ramy tak, aby cała trójka mogła przeleźć. Dziewczynka wzięła głęboki oddech i z ciężkim sercem weszła w głąb korytarza.
***
Bry!
Nie było mnie jakieś... eee... Dwa tygodnie? Październik się już kończy o mój Boże! XD Ale no cóż, sprawdzian z historii napisany, przede mną maraton kartkówek na którego końcu czeka na mnie "Syn Batmana"... De facto odkryłam, że przypadkiem napisałam ten rozdział w urodziny Percy'ego... Przypadek? Nie sądzę XD Jak spędziliście/łyście dziś Dzień Chłopaka? U mnie było prosto - po czekoladzie i buziaku w policzek. Może i mało, ale liczy się pamięć :P (kij, ze u mnie jest proporcja 21 dziewczyn na 7 chłopaków XD Ach, human, human...)
Dedyk dla Idy (znowu). Może ruszy pupkę... XD Kc Idul XD
Sonia
Wrócę!!
OdpowiedzUsuńHejo ^.^
UsuńTO Bliźniacy mają brata? Och. Kojarzy mi się z Percym Jacksonem :) ech, kocham tą książkę. Już sobie wyobrażam ta atmosferę, jak oni wszyscy hałasują w tym Gryffindorze... oj, jak bym chciała.
No dobra, koniec. Nie mam pomysłu.
NMBZT :))
PS: Która najlepsza?: 🌍,🌎 czy 🌏?
Wybacz, byłam na balecie i dopiero teraz mogłam wejść
OdpowiedzUsuńStaram się ruszyć i zaczynam od tego, co obiecałam, czyli komentarza dodanego jeszcze dzisiaj xDD
UsuńTa rozmowa z Percym jest genialna w każdym calu *-* Po prostu ją uwielbiam i to przedstawienie postaci i nawiązanie do jego przyszłości <3 Pp majstersztyk.
Ta noc w bibliotece mnie zastanawia. Pewnie Arie odkryje testrale xD Ale tutaj też Współczuję Percy'emu, bo bracia obiecali, że zaraz wróco, a prawdę mówiąc będą dopiero rano :( W ogóle zobrazowałam sobie zawracającą nagle Clar xD
Super ^^
NMBZT!
Super.
OdpowiedzUsuńClara dostarczająca notatki kolegom? O Boże, to ja, przez całe liceum XD Co do Percy'ego, to kojarzy mi się ten cytat, że ciężka jest głowa, która nosi koronę. Ale lubię go, wydaje mi się, że tak naprawdę fajny z niego gość, niech tylko trochę uwierzy w siebie! (Generalnie mam chyba słabość do takich bohaterów :v)
OdpowiedzUsuńChecked
OdpowiedzUsuńAlex