piątek, 17 czerwca 2016

5. Podróż

- Czekaj, czekaj, powtórz jeszcze raz. Co to jest ten dwutakt? - poprosił Fred, pocierając dłońmi twarz.
- Robisz dwa ostatnie kroki przed wybiciem i rzutem do kosza. W ten sposób łatwiej zdobyć punkt - powtórzyła kolejny raz Clara, uśmiechając się pod nosem.
- Trochę to dziwne, tak bez mioteł... Ale brzmi całkiem spoko - odetchnął George, opierając się z zadowoleniem o oparcie fotela. Dziewczynka pokiwała głową.
- I jest, tylko strasznie to męczące... - odparła.
W tym momencie usłyszeli jakiś hałas. Po chwili drzwi się otworzyły. Stanęła w nich uśmiechnięta czarownica z dołeczkami w policzkach.
- Coś z wózka, kochaneczki?- zapytała.
Clara natychmiast podniosła się z miejsca, ale bliźniacy mruknęli tylko coś o kanapkach. Dziewczynka wyszła na korytarz i spojrzała na zawartość wózka.
Wypełniony była najróżniejszymi słodyczami i (jakby to określiła pani Pond) normalnym jedzeniem, ale nic nie przypominało mugolskich słodyczy. Brunetka dojrzała fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta, najlepsze balonówki Drooblego, czekoladowe żaby, paszteciki z dyni, beczułki, likworowe pałeczki i wiele innych rzeczy. Stanęła jak wryta, okrągłymi oczami przypatrując się temu wszystkiemu, zastanawiając się, co kupić.
- Clara? - usłyszała głos z przedziału. Odwróciła się w tamtą stronę. Bliźniacy podeszli do niej, opierając się o drzwi. - Co tak długo?
- Nie mam pojęcia co wybrać... - jęknęła.
- A no tak... Przecież ty nic jeszcze nie wiesz... - pokiwał głową Fred, podchodząc do wózka i przyglądając się jego zawartości. - Nie martw się, na szczęście masz nas - dodał, szczerząc w jej kierunku zęby.
Chłopcy przejęli inicjatywę, mówiąc Clarze co ma kupić. Stali tak może jeszcze z dziesięć minut, aż w końcu Weasleyowie wydali się usatysfakcjonowani. Zapłaciła za wszystko i całą trójką rzucili zakupione jedzenie na wolne siedzenie. Dziewczyna, nie wiedząc od czego zacząć, zamknęła oczy losując pierwszą rzecz, jaka wpadnie jej w ręce.
Ze stosu słodyczy wyjęła torebkę, opatrzoną napisem "Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta". Spojrzała na bliźniaków.
- Co to? - zapytała, ostrożnie otwierając paczkę z taka miną jakby miała zaraz wybuchnąć. Chłopcy zaśmiali się.
- Jak sama nazwa wskazuje, fasolki wszystkich smaków - odpowiedział George. - Ale lepiej uważaj, bo pisząc WSZYSTKICH naprawdę mają to na myśli... Wiesz, są normalne smaki jak na przykład jabłkowy czy jagodowy, ale są też pieprzowe, solne, curry i tak dalej. Przysięgam, że raz trafiłem na goblinowy...
Dziewczynka spojrzała na nich niepewnie. Powoli wyjęła cukierek z torebki, dokładnie go oglądając. W końcu ostrożnie wsadziła go sobie do ust. Żuła przez chwilę, aż w końcu powiedziała, w odpowiedzi na pytające spojrzenia Weasleyów:
- Bazyliowa. Może też trochę chcecie? - zapytała, wyciągając torebkę w ich kierunku.
Nie trzeba było im tego dwa razy powtarzać. Natychmiast wyjęli po jednej fasolce i zaczęli je gryźć. Przez dłuższą chwilę zabawiali się w odgadywanie jaki smak im się trafi. Clarze dostała się fasolka o smaku marmoladkowym, curry, miętowym, kokosowym, trawiastym i latte.
Gdy torebka została opróżniona, dziewczynka sięgnęła po czekoladową żabę.
- To chyba nie są  prawdziwe żaby, prawda? - zapytała bliźniaków. Obaj wyszczerzyli do niej zęby.
- No, ja bym nie był tego taki pewien - powiedział Fred. Brunetka wywróciła oczami. - Zobacz jaka jest karta. W naszej kolekcji wciąż brakuje Agryppy.
- Co?
- W czekoladowych żabach, droga Claro, są karty do zbierania. Takie ze słynnymi czarodziejami. Sami mamy około czterystu pięćdziesięciu, ale brakuje nam kilku postaci - wyjaśnił Fred. W odpowiedzi jedenastolatka rzuciła w niego żabą.
- Masz, może ci się trafi... I przy okazji żaba ożyje i wskoczy ci na twarz - powiedziała, uśmiechając się i odwijając papier.
Słodycz zjadła natychmiast, a dopiero później zajęła się kartą. Na niej widniała twarz niemłodego już mężczyzny. Miał okrągłe okulary, ciemną brodę i włosy, poprzetykane siwymi pasmami. Wokół jego ucha latało coś, co wedle opisu Freda mogło być złotym zniczem. Pod obrazkiem napisano jego imię i nazwisko: Kennilworthy Whisp. Dziewczynka z zaciekawieniem odwróciła kartę i natychmiast przeczytała tekst z drugiej strony.

Kennilworthy Whisp

Autor, znawca quidditcha


Ceniony znawca quidditcha (i, jak sam mówi, jego fanatyk). Napisał wiele książek na temat tej popularnej w  świecie czarodziejów gry, w tym
Cud Wędrowców z Wigtown, Latał jak szaleniec ( biografia Daia Llewellyna "Groźnego") i Jak pokonać tłuczka - taktyki obronne w quidditchu. Jego najsłynniejszą książką, nawet wśród mugoli, jest Quidditch przez wieki. Whisp albo przebywa w swoim domu w Nottingamshire, albo towarzyszy drużynie Wędrowców z Wigtown, której jest zagorzałym kibicem. Jego hobby to tritrak, kuchnia wegetariańska i kolekcjonowanie markowych mioteł.
Dopiero po przeczytaniu, Clara odwróciła kartę. Przyjrzała się bliżej Whispowi. Z zaskoczeniem zauważyła, że znicz, który wcześniej znajdował się obok jego ucha zmienił położenie i teraz był nad jego głową. Na oczach dziewczynki wleciał w brodę Whispa, a rozbawiony czarodziej próbował go stamtąd wyjąć.
- On się porusza! - wykrzyknęła zafascynowana.
- Uważaj, bo pewnie niedługo zniknie - odparł sponad swojej żaby Fred. – Wiesz, w świecie czarodziejów to normalne. Postaci żyją własnym życiem.
- Aha - mruknęła Clara, przypatrując się pisarzowi. George jęknął.
- Ja nie mogę, znowu Dumbledore... To już chyba dziesiąty, naprawdę nie wiem, ile razy można trafić na tę samą kartę... Chcesz go, Clara?- zapytał z nadzieją w głosie. Dziewczynka skinęła głową i wzięła kartę od chłopaka.
Na obrazku przedstawiono mężczyznę o wiele starszego od Whispa. Miał okulary-połówki, długi, haczykowaty nos, srebrną czuprynę, brodę i wąsy. Pod nim napisano: Albus Dumbledore.
- A wiec tak wygląda Dumbledore! - wykrzyknęła dziewczynka, uważnie czytając tył karty.
- No nie mów, że o nim nie słyszałaś! - odparł Fred, wyraźnie zaskoczony.
- Najpierw quidditch, teraz stary Dumbl... Wiesz co? Jak tak dalej pójdzie, to ja cienko widzę twoją karierę w Hogwarcie - dodał George, szczerząc do niej zęby. Dziewczynka natychmiast odgadła, że to był tylko żart i serdecznie się zaśmiała.
W tym momencie drzwi do przedziału gwałtownie się otworzyły. Wpadła do nich z piskiem mała, blondwłosa kulka.
- Błagam, błagam, zamykajcie!- wykrzyczała postać, która po krótkich oględzinach okazała się być niską dziewczyną o jasnych włosach, próbującą schować się za jednym z bliźniaków.
- Co do... - zaczęła Clara, ale wtedy do ich przedziału weszła jeszcze jedna osoba, którą brunetka natychmiast rozpoznała. Wyniosłej twarzy Jenny Ayers trudno było zapomnieć.
- Gdzie ona jest? - syknęła, rozglądając się uważnie po przedziale, ale ich intruz dobrze się skrył za plecami chłopaka.
- Nie wiem o kim mówisz, Jenno - powiedziała spokojnie Clara, przesuwając się lekko tak, aby chowająca się dziewczyna była w stu procentach zasłonięta.
Blondynka zmrużyła swe zielone oczy.
- Skąd ty... - zaczęła, ale po chwili nieco spuściła z tonu. - A, pamiętam cię. Byłaś w "Esach i Floresach" -  powiedziała. Coś na kształt uśmiechu przemknęło jej przez usta.
- Co robisz tu w towarzystwie tych zdrajców krwi? - zapytała, pogardliwe wskazując głową na bliźniaków.
- Co masz na myśli? -  zapytał Fred, zaciskając dłonie w pięści. Jenna tylko prychnęła.
- Doskonale wiesz, o co mi chodzi, Weasley. Tak łatwo was rozpoznać... Wszyscy rudzi, piegowaci, w dodatku wasi rodzice mają was więcej niż ich na to stać. Poza tym zadają się z ta hołotą, mugolakami...
- Tak się składa - powiedziała Clara, wychodząc lekko na przód. - Że ja jestem mugolakiem.
Mina Jenny natychmiast się zmieniła. Przyglądała się teraz z obrzydzeniem brunetce.
- Uch... A ja dla ciebie byłam miła, ty szlamo! - warknęła.
Clara zamarła. Nie znała znaczenia słowa "szlama", ale natychmiast uznała, że to musiało być jakieś obrzydliwe słowo, bo Fred i George jednocześnie warknęli:
- Odszczekaj to!
Blondynka tylko uśmiechnęła się pogardliwe.
- Bo co, Weasley? Dołożysz mi? - rzuciła. Obaj bliźniacy zrobili się czerwieńsi od swoich włosów.
- Słuchaj no Jenny, czy jak tam brzmi twoje imię - warknął Fred. Widać było, że ledwo się powstrzymuje. - Nie w naszych manierach bicie kobiet, ale...
- Co tu się dzieje?!- usłyszeli kolejny głos. Cala obecna w przedziale piątka podniosła wzrok. Przy drzwiach stał wysoki chłopak, wyglądający na siedemnaście lat. Miał brązowe włosy, a jego oczy były niebieskie. Ubrany był w czarną szatę Hogwartu, na szyi miał schludne związany krawat w szkarłatno-złote pasy, a na jego piersi błyszczała srebrna odznaka z napisem "prefekt naczelny".
- Eeem... Dzień dobry?- powiedział Fred, uśmiechając się niepewnie do niego. Chłopak wywrócił oczami.
- Jeszcze rok szkolny się nie zaczął, a wy już wpadacie w kłopoty. Bill wiedział co robił, gdy kazał mi na was uważać... - mruknął bardziej do siebie niż do nich. - A odpowiadając na moje pytanie?
- Panna... - zaciął się George, szukając wzrokiem pomocy u Clary. Ta odpowiedziała.
- Ayers.
- Właśnie! Panna Ayers własnie obraziła naszą koleżankę oraz naszą rodzinę - odparł George. Wzrok prefekta powędrował w stronę Jenny, której blade policzki lekko zaróżowiały.
- Panna Ayers, tak? - mruknął starszy chłopak, lustrując ją sobie wzrokiem. - No cóż, muszę ci powiedzieć, że gdy tylko dowiem się, do jakiego domu zostaniesz przydzielona, możesz oczekiwać nieprzyjemnej rozmowy z opiekunem domu - i sobie poszedł.
Jenna obrzuciła ich nienawistnym spojrzeniem.
- Zapłacicie mi za to - warknęła i wyszła z przedziału. Dopiero wtedy blondwłosa dziewczyna wyszła zza pleców Freda.
- Boże drogi, dziękuję wam - powiedziała, uśmiechając się promiennie.
- Bogami nie jesteśmy, ale nie ma za co - odparł Fred, odwzajemniając gest.
- W takim razie jak się nazywacie? - zapytała, patrząc piwnymi oczami na bliźniaków i Clarę.
- Clara Pond. A to są bliźniaki, Fred i George Weasley - odparła brunetka, wyciągając w kierunku dziewczyny rękę, którą ta natychmiast uścisnęła.
- Laurel Burton - odparła, rozglądając się już trochę mniej śmiało po przedziale. - Mogę z wami zostać? Jak wrócę do przedziału Ayers, to do Hogwartu chyba dojadę w częściach.
- Jasne, nie krępuj się - odpowiedział Fred, sam rzucając się na siedzenie. - Za co ona tak w ogóle chciała cię zabić?
Laurel wzruszyła ramionami.
- Chyba przypomniało jej się, że departamenty w jakich pracują moi rodzice gryzą się z tymi, w których pracują jej. No i chyba uznała za swój punkt honoru uprzykrzyć mi życie, za to, że ośmieliłam jej się przeciwstawić - odparła. - Nigdy nie zrozumiem takich ludzi - dodała już nieco ciszej.
- Departamenty? - zapytała zdziwiona Clara. - Czego na przykład?
Blondynka uniosła na nią wzrok.
- A tak, jesteś przecież mugolakiem - powiedziała. - Bez urazy - szybko dodała. - Nie jestem Ayers, ja tam nie patrzę na krew. Departamenty w Ministerstwie Magii są trochę jak... Ministrowie w świecie mugoli. Każdy odpowiada za coś innego.
- Gdzie pracują twoi rodzice? - zapytała zaciekawiona brunetka.
- Oboje w Departamencie Przestrzegania Prawa... Dlatego sama wolę się nie pakować w kłopoty - odparła, uśmiechając się lekko. Weasleyowie wybuchnęli śmiechem.
- To lepiej trzymaj się od nas z daleka, Laurel Burton - ostrzegł ją Fred. - Bo my zamierzamy robić zupełnie co innego...
- Za późno, już was polubiłam - stwierdziła blondynka. - Cóż, moi rodzice może się jakoś z tym pogodzą, o ile nie wyląduję przed sądem - dodała, szczerząc zęby.
Rozmawiali naprawdę długo, gdy nagle rozległ się głos na korytarzu:
- Za dziesięć minut będziemy w Hogwarcie. Proszę zostawić bagaże w pociągu, zostaną przeniesione osobno. Ci uczniowie, którzy nie przebrali się jeszcze w szaty, są proszeni o natychmiastowe ich włożenie.
Dziewczynki natychmiast wywaliły bliźniaków z przedziału. Clara się przebrała, a Laurel, za pomocą Weasleyów, zabrała swoją szatę z przedziału, w którym siedziała Jenna. Po czym obie poczekały aż chłopaki się przebiorą i dołączyli do tłumu stojącego na korytarzu.
Gdy pociąg się zatrzymał wszyscy zaczęli pchać się w kierunku drzwi, a później wyskakiwali na wąski, ciemny peron. Wieczór okazał się być mroźny, Większość pierwszoroczniaków drżała, nie wyłączając Weasleyów, Clary i Laurel. Potem nad głowami uczniów pojawiła się chybocząca lampa. W jej świetle brunetka zobaczyła najwyższego człowieka, jakiego dane jej w życiu było zobaczyć. Twarz miał prawie całkowicie skrytą za długimi, czarnymi, zmierzwionymi włosami i dziką , splątaną brodą; tylko ciemne oczy błyskały mu przyjaźnie, więc raczej nie wydawał się być groźny.
- Pirszoroczni! - zagrzmiał. - Piroszorczni tutaj! No dalej, za mną... Są jeszcze jacyś piroszorczni? - pytał, przekrzykując swoim tubalnym głosem zgiełk.
- Kto to? - wyszeptała Clara do ucha George'a.
- To Hagrid. Gajowy w Hogwarcie - odparł rudzielec.
Gdy olbrzym upewnił się, że zgarnął już wszystkich uczniów pierwszej klasy nakazał im iść za nim i patrzeć pod nogi, co miało swoje uzasadnienie. Droga, którą szli, była śliska, wąska i stroma. Po obu stronach był ciemno, więc Clara stwierdziła, że muszą iść przez jakiś gęsty las.
- Zara będzie Hogwart!- krzyknął Hagrid przez ramię. - Zaraz za tym zakrętem!
Głośne "Oooooch!" wydobyło się z ust uczniów.
Wąska ścieżka doprowadziła ich na skraj wielkiego, czarnego jeziora. Po drugiej jego stronie, osadzony na wysokiej górze, z rozjarzonymi oknami na tle gwieździstego nieba wznosił się ogromny zamek z wieloma wieżyczkami, basztami....
- Po czterech do łodzi, ani jednego więcej!- zawołał Hagrid, wskazując na flotyllę łódeczek zakotwiczonych przy brzegu. Bliźniacy, Clara i Laurel natychmiast wskoczyli do najbliższej z nich.
- Wszyscy siedzą?- krzyknął gajowy, patrząc na uczniów ze swojej, o wiele większej, łódki. - No to... NAPRZÓD!
I cała flotylla ruszyła przez taflę jeziora w stronę zamku. Wcześniejsze ciche rozmowy urwały się, gdy uczniowie gapili się na wielki zamek, który był już coraz bliżej nich, równocześnie wznosząc się coraz wyżej nad ich głowami.
- Głowy w dół! - ryknął Hagrid, kiedy pierwsza z łodzi dotarła do skalnej ściany.
Wszyscy pochylili głowy, a łódki przepłynęły pod zasłoną z bluszczu, która zasłaniała szeroki otwór w skale. Teraz płynęli ciemnym tunelem, wiodącym najwyraźniej pod zamek, aż dotarli do czegoś w rodzaju kamiennej przystani, gdzie wyszli z łódek na kamieniste wybrzeże.
Hagrid sprawdził łodzie, a gdy skończył, ręką wskazał, aby iść za nim.
Ruszyli w górę wydrążonym w skale korytarzem, idąc prawie po omacku. Jedynym źródłem światła była lampa olbrzyma. W końcu wyszli na gładką, wilgotną murawę w cieniu zamku. Wspięli się po kamiennych stopniach i stłoczyli wokół olbrzymiej, dębowej bramy.
- Wszyscy są? - zapytał Hagrid, lustrując zgromadzonych wzrokiem, po czym uniósł swoją wielką pięść i trzykrotnie uderzył nią w bramę Hogwartu.
***
OK... Myślałam, że dziś wybuchnie, spałam dwie godziny, a wszystko z powodu wyników egzaminów gimnazjalnych... Ile ja się dziś nachodziłam za tym, wolicie nie wiedzieć...
Nie no, ale dość o mnie... mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał. Szczególne podziękowania należą się E.M.S, która mi wytkynęła błędy, których sama nie widziałam. W związku z tym ten rozdział jest dedykowany jej, mam nadzieję, że nie ma tu już błędów :P
Sonia

8 komentarzy:

  1. Pierwsza! ^^
    Bardzo dziękuję za dedykacje :) Cieszę się, że mogłam pomóc. Co do błędów, prócz braku kilku przecinków, żadnych nie zauważyłam. Piszesz coraz lepiej :) Rozdział ciekawy, wręcz wciągający. Mam nadzieję, że rozwiniesz znajomość Clare i bliźniaków z Laurel. Uwielbiam małych ludzi ^^
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Yaaay! Czyżby to był debiut Patrica? <3 Jenna jest po hyba gorsza od Draco... tak z początku wyzywać od szlam -.- Laurel od początku zdobyła moją synpatię xDD Po prostu super ^^ Mogłaby dokopać Jennie w przyszłości xD
    Co do wyników, jeszcze raz gratuluję humana ^^ Takie wyniki to marzenie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały kom mi się skasował ,wiec napiszę krótko. Fajnie, super, mega. LAurel z bloga Magdy?
    Bajo!
    Olgusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laurel to powszechne imię, a w dodatku jest autorstwa tej oto Soni xD

      Usuń
  4. A przy okazji powiem, że JESTEM TU tylko nie mam pomysłów na komentarze xP

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tu widzę poprawę z rozdziału na rozdział niesamowite. Potrzebuję więcej relacji Weasleyów z Clarą i Laurel!

    OdpowiedzUsuń
  6. Alex się kłania

    1. Clara mówi ‚a więc tak wyglada Dumbledor!’ Co wskazuje na to że czytała o nim wcześniej ale go nir widziała. Potem chłopcy pytają ‚Nie mów że o nim nie słyszałaś!’
    Tym razem tylko 1, przeżyłaś

    Ale uważaj xd

    OdpowiedzUsuń

theme by xvenom | sg